muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Nerious - Elzert

Nerious

Elzert

rok wydania: 2005

Tomasz Szymański znany pod pseudonimem Nerious to rocznik 1986. Tak, nie ma tu pomyłki ma 20 lat i 3 tytuły na koncie. Jak twierdzi pierwszy kontakt z elektroniką to gdy jako czterolatek godzinami wsłuchiwał się w dźwięki kompozycji JMJ. Pierwsze kompozycje począł realizować w wieku 13 lat w programie "Music Creation" na konsoli Sony Playstation. Dwa lata później dostał komputer z kartą SBLive, a obecnie korzysta z oprogramowania komputerowego oraz keyboardu Yamaha PSR-520. I teraz najciekawsze co mnie zaskoczyło biorąc pod uwagę jego utwory o wyraźnej tendencji skłaniania się do muzyki klasycznej- Nerious nie jest po żadnej szkole muzycznej jest całkowitym samoukiem czytającym jedynie literaturę fachową i pobierającym tylko lekcje pianina zresztą zarzucone w wyniku choroby jego nauczyciela. Swoją muzykę uznaje za szeroko pojętą muzykę elektroniczną w której można się dosłyszeć i trochę łagodnego el-popu, trochę szkoły berlińskiej, ambientu, czasem nawet elementy muzyki klasycznej. Szczerze ja widzę to głównie jako ciekawe melodic electronic z dużym akcentem na orkiestracje. Nic dziwnego skoro lubuje się w muzyce Griega i Bacha a z elektroników ceni JMJ i wczesnego Vangelisa.
Tomasz może się poszczycić skromnym dorobkiem wydarzeń artystycznych w jego życiu. Stąd za sukcesy uznaje już samo pojawienie się jego utworów w audycji Piotra „el_visa" Lenarta. Na żywo ładnie zaprezentował się w tym roku podczas drugiej edycji elektronicznego Woodstocku w Kruszwicy. Kojarzony był też z zespołem Endorphine ale w październiku tego roku ich drogi rozeszły się, Tomasz odszedł z tego projektu.
Nazwa Elzert to zbitka dwóch wyrazów el(ektronika) i (konc)ert co ma sygnalizować połączenie elektroniki z koncertem kojarzonym w tym wypadku z monumentalnym wydarzeniem. Inspiracją była fascynacja koncertowymi eventami JMJ. To dość ciekawa pozycja w dorobku Neriousa gdyż jest trzecią w jego dyskografii ale ma cechy składanki najwcześniejszych, niepublikowanych utworów z różnych okresów gdzie znajdują się też 4 fragmenty z płyty „Neurotropium". Dobrano je tak aby było słychać typowo elektroniczne brzmienia kojarzące się z muzyką el lat siedemdziesiątych czego zresztą wymagała konwencja serii old skool prowadzonej przez Michała „Bookovsky" Bukowskiego, który zdaje się na tym właśnie tytule zakończył swą szczytną działalność non -profit w celu propagowania za darmo muzyki el na kasetach MC. Ten dobór stylistyczny i brak większej ilości utworów w tej konwencji spowodował sięgnięcie po kawałki z „Neurotriopium". Elzert zawiera z niej cztery z sześciu części (pozycje 1,4,8,9). „Neurotropium" powstała w kilka miesięcy w czasie pracy nad płytą „Pejzaże". Nazwa to wymyślone przez autora określenie komórki w mózgu odpowiedzialnej za tworzenie, kreację. Każdy utwór miał się znacznie różnić i miał być odrębną całością. Część 1 ma cechy melodyjnej elektroniki w ciekawie zaaranżowanej minimalistycznej formie prawdopodobnie wynikającej z ograniczeń w dostępie do instrumentarium. Utwór mimo że oparty na powtarzającym się motywie muzycznym nie nuży, gdyż jest ciekawie ubarwiony. Artysta ma bardzo cenną cechę- intuicyjnie wie w którym momencie przełamać zapętloną melodię aby nie zaczęła nudzić słuchacza (w 3.55 czy 6.34). Część druga oparta jest na tych samych zasadach z ciekawym wstępem zapowiadającym bardziej stonowany, dryfujący gdzieś w kosmosie utwór, a za to dostajemy głośną solówkę syntezatora z podkładem perkusyjnym w stylu JMJ z czasów Magnetic Fields by zmienić od 1.49 zarówno brzmienie jak i frazę melodii. Zdecydowanie całość to nawiązanie do szkoły francuskiej w stylu wspomnianego Jarre'a czy Marouaniego. Część trzecia to zmodulowane brzmienie przypominające klawesynowe wprawki z epoki baroku przechodzące w żywsze tempo i typowo syntezatorowe pasaże, w które wpleciono ciekawy wtręt z transowym bitem. Owe ciekawe budowanie klimatu, co powtórzę jeszcze raz, staranie się aby nie zmęczyć słuchacza przez liczne powtórzenia, które w bardzo przemyślny sposób są ubarwiane licznymi dodatkami to bardzo mocna strona tej muzyki. Część szósta jest bardziej mroczna i dosadniejsza w dźwiękach. Podskórną nerwowość tej muzyki podkreślają wygenerowane komputerowo sekcje smyczków. Całość przypomina mi trochę styl Hammera z Miami Vice i idealnie pasowałaby do jakiegoś serialu sensacyjnego. Tak więc prawie opisałem całe Neurotropium, brak tu tylko części 4 i 5. „Śnieżny cyklon" ma obrazować zachowanie żywiołu, czyli najpierw wariacja , silny niszczycielski wiatr (słychać jego szum i bicie fal) na tle którego słychać szybki rytm podkładu i pełną rezygnacji i poczucia nieuchronności solówkę na keyboardzie, nagle cichnie, wpadamy w jego oko gdzie istnieje cisza i pustka, z której znów porywa nas wir, w końcu odchodzi równie nagle jak przybył. Eksperymentalnie ale w polu ME. „Strajk androidów" ma być opowieścią odzwierciedlającą tytuł. Początek przywodzi na myśl nostalgiczny ambient ze wstawkami efektów które niwelują surowość tej formy muzycznej. Płynne przejście w stonowaną sekwencyjność wprowadza nas w świat NBS w wydaniu Neriousa. „Krótka historia małej planety". Piękna wokaliza na początku symbolizuje narodziny po którym następuje rozwój biologiczny (samotne brzmienia przypominające organy, pojawia się życie -słychać odgłosy zwierząt, włącza się keyboard snujący subtelną melodię), dochodzi jednak do zachwiania równowagi spowodowanej działalnością istot myślących ( melodia ginie , więcej nieskoordynowanych dźwięków przechodzących w nerwowy rytm) i eksplozji ( zbyt słabo zaakcentowanej, umyka to uwadze). Dwa najstarsze utwory na płycie to tytułowy „Elzert" i „Sequence part 1".Elzert zwraca uwagę przede wszystkim wykorzystaniem imitacji orkiestrowej sekcji smyczkowej mającej za zadanie ukazanie potęgi wydarzenia jakim jest pełen rozmachu koncert. Bardzo ładnie przeplata się to z syntezatorowymi popisami autora. Znakomity pomysł łączenia klasyki z el muzyką to rzecz nie nowa (choćby Serge Blenner) ale według mnie bardzo smacznie i przystępnie prze Neriousa uczyniona. Utwór trzeci na płycie epatuje nas ładną, zapętloną melodią, także doprawioną pyszną wstawką smyczków. Prawdziwa perełka to klimatyczna wstawka 2:37-3:01. Artysta w wersji CD umieścił dwa bonus tracki znane ze „strefy mp3" na Wirtualnej Polsce, „Lądowanie na Asarium 229" i „Ku pamięci Elmanii". Pierwszy dość zaskakująco wprowadza nas w bardzo udany sposób w konwencję lotu w kosmos bardzo obrazowo zaprezentowanego za pomocą dźwięków i wytworzonego dzięki nim nastroju - namacalnie czuć pustkę kosmicznej przestrzeni. Drugi kawałek jest dość zaskakujący bo po konwencjonalnym rozpoczęciu przechodzi w regularne techno przerywane nagle odgłosami szumu antenowego by w końcu transmisję całkowicie przerwać.
Ci którzy lubią ME powinni bacznie obserwować dalsze poczynania tego młodego człowieka. Zwłaszcza, że z płyty na płytę robi się coraz ciekawiej...(8.16/10)
1.Neurotriopium part 1(7:02)
2.Elzert (5:59)
3.Sequence part 1 (6:00)
4 Neurotriopium part 2 (5:42)
5,Śnieżny cyklon (5:37)
6.Strajk androidów (5.47)
7.Krótka historia malej planety (6:48)
8. Neurotriopium part 3 (6:42)
9. Neurotriopium part 6 (7:12)
10. Lądowanie na Asarium 229 (4:18)
11. Ku pamięci Elmanii (1:47)

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 27


spawngamer

« powrót