muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Konrad Kucz - Soporus

Konrad Kucz

Soporus

rok wydania: 2004

Przy tym tytule należy pochylić się najpierw nad wytwórnią Requiem Records. Łukasz Pawlak (także muzyk projektu Nemezis) w Ostrowcu Świętokrzyskim stworzył mekkę dla wszystkich chcących porządnie wydać muzykę instrumentalną ( zwróciłbym też uwagę na okładki -bardzo obrazowe i utrzymane w miej więcej tej samej konwencji). Wyraźnie specjalizuje się w ambiencie i nowej elektronice ale i nie stroni od tradycyjnej el ( Silos- Remote Spaces ). To tu swoje miejsce znaleźli Spika, Human Error, Busso De La Lune, Maciej Staniecki a nawet Aquavoice. Swoistą gwiazdą labelu jest Konrad Kucz. Wspomina: „Jak się poznałem z Pawlakiem już nie pamiętam. Chyba on się odezwał do mnie bo znał ze słyszenia moją osobę. Zaproponował mi wydanie płyty." I tak też się stało, powstał Soporus po chwili dwupłytowa składanka „Nagrania bardzo archiwalne" a obecnie powstaje album Sleep Walk gdzie Konrad łączy lounge, easy listening z ambientem. Wracając do Soporusa: „Wówczas miałem zrealizowany materiał BEZKRESNE ŁĄKI. To była wersja absolutnie minimal, bez rytmów, dość długie i totalnie bezkompromisowe. Na jego prośbę przygotowałem więc wersję skróconą z bitami i niskim, głębokim basem jaki lubię W sumie był to odpowiedni moment aby wyrwać się z moich "vita" kontemplacyjnych manier i zrobić coś nowego. Choć z pewnością stylistycznie nie była to nowość, materiał ten wpisał się w nowo -ambientalny nurt. Właściwie był to czwarty (DIGITON, SOUNDPOL, X-SERWIS) poważny wydawca w moim życiu który wydał mi muzykę. Choć i to nie do końca można było nazwać prawdziwym wydawnictwem. Wszystko co wydano to były kasety magnetofonowe do których nigdy nie miałem szacunku. SOPORUS faktycznie był CD'Rem który z tego powodu nie mógł znaleźć się w sklepach a jedynie w internecie.
Moimi inspiracjami do zrealizlowania BEZKRESNYCH ŁĄK był jak niemal zawsze BRIAN ENO "Discreete music" i ten nostalgiczno -transowy polski folk. Można powiedzieć że zawsze w podświadomości była we mnie płyta PINK FLOYD "UMMAGUMMA" - w tym wypadku utwór Grantchester Meadows". Łacińskie Soporus to przynoszenie snu. I rzeczywiście ta muzyka ma senną, bardzo powabną poświatę.
Odgłosy łąki w promieniach letniego słońca przygrzewającego z góry otwierają ten album - trele ptaków, cykady, szum trawy i nagle nastrojowe syntezatorowe subtelności w ambientowym stylu wsparte dubowymi zakrętasami w złagodzonej laswellowskiej stylistyce. Spokojny rytm i delikatna melodia tworzą niesamowitą kreację pełną relaksacji ale i pewnej podskórnej zadumy. Ta muzyka wchłania słuchacza który zatraca się w jej pastelowym brzmieniu. Subtelnie w oddali słychać pohukiwania sowy a muzyka snuje się leniwie z głośników miękkimi dźwiękami. W Dramatixie gościnnie pojawia się Wojciech Appel na stringach, z którym Kucz współpracował w „Futrze". Całość kompozycji to zderzenie dubowych odgłosów jako leadu z ciepłymi brzmieniami barw syntezatora z pewną nutką dramatyzmu przywołanego zresztą w tytule. Utwór w kontekście całej płyty trochę od niej odstaje nastrojem. „Tuchola" rozpoczyna się jak typowy ambient luźnymi plamami dźwięków ale po chwili wyłania się rewelacyjny bit, umiejętnie dawkowana sekcja rytmiczna nadająca utworowi świetny transowy klimat. Jest minimalistycznie i niezwykle klimatycznie -bardzo niecodzienny nastrój. Kucz pokazuje tu swoją maestrię. Najczęściej tego typu rozmazy męczą mnie po dwóch, góra trzech minutach. Tu moja uwaga przykuta jest od początku do końca mimo że prawie nic w tej surowej melodii się nie zmienia! „Bezkresne łąki 2 (live zef' 97 Pisz)" to ambientowa konstrukcja ale tak zaserwowana że trudno tu mówić o mroku i tajemnicy charakterystycznej dla tego gatunku a bardziej o pastelowych barwach i ciepłych metafizycznych pasażach. Kucz uprawia tu przedziwny ambient niosący ukojenie i radość.
Kuczowski minimalizm tworzy bardzo intymną atmosferę gdzie odniesienia upatrywałbym w jego mistrzu Brian'ie Eno jak i brzmień wczesnego Tomity, którym zresztą artysta był swego czasu zafascynowany. „Breathe" to jak dla mnie fenomenalne odniesienie do Biosphere. Samotny basowy dźwięk otoczony powtarzalną przytłumioną strukturą i sample przypominające omiatający nas wiatr z niespodziewanym dodatkiem w postaci dubowej sekcji. Odległe porykiwania żubra otwierają „Bory Białowieskie". Kojące wykorzystanie syntezatora powtarzającego jedną frazę plus oszczędne wykorzystanie sampli tworzy miłą, powabną atmosferę w którą wchodzi sekcja rytmiczna na tle której wiruje wprowadzając nas w transowe wyciszenie ledwo zaznaczona melodia. Wyszukana struktura i niekonwencjonalne dobieranie barw buduje wyszukaną impresję gdzie leniwe formy wciągają niczym narkotyk. Słychać znowu ptaki i pełne przestrzenności odgłosy. Jak dla mnie Kucz nie pokazuje w „borowych" utworach słodkich, małych łączek jakie ujrzeć można w lesie ale miesza wizje gęstwin borów, ogromu lasów, gdzie w mrokach ledwo przenika słońce z widokiem polan gdzie jasne promienie mogą świecić pełną mocą. Takie pejzaże zdaje się odmalowywać syntezatorami. „Bory tucholskie cz.1" to czysty enowski ambient ledwo wzbogacony samplami ćwierkań ptactwa, wycia wilka i porykiwań żubra. Jednak artysta wzbogaca go o rytm dawkując konstrukcję tworzącą zręb melodii dodając ambientowej fakturze pulsującej dynamiki znowu w dubowym stylu przez co na dalszym planie utwór jest marzycielski, na bliższym pogodno - sympatyczny. W części drugiej zmianą jest podkład który ma bardziej industrialny charakter ale minimalistyczna przestrzeń pozostaje.
Całość to trafione połączenie różnych gatunków muzycznych gdzie trzonem jest ambient. Kojące dźwięki, oryginalne pomysły, spokój, wyciszenie i relaks. Czy trzeba czegoś więcej?(8.62/10)

1. Bory białowieskie - 9:36
2. Dramatix - 3:31
3. Tuchola - 6:28
4. Bezkresne łąki 2 (live zef'97 Pisz) - 10:56
5. Breathe - 3:56
6. Bory białowieskie - 10:49
7. Bory tucholskie cz.1 - 10:43
8. Bory tucholskie cz.2 - 8:27

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 17


spawngamer

« powrót