muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Nerious - Pejzaże

Nerious

Pejzaże

rok wydania: 2005

Tomasz Szymański znany pod pseudonimem Nerious (rocznik 1986) ma w dorobku już 4 tytuły. Jak twierdzi pierwszy kontakt z elektroniką to gdy jako czterolatek godzinami wsłuchiwał się w dźwięki kompozycji JMJ. Pierwsze własne utwory począł realizować w wieku 13 lat w programie "Music Creation" na konsoli Sony Playstation. Dwa lata później dostał komputer z kartą SBLive, a obecnie korzysta z oprogramowania komputerowego oraz keyboardu Yamaha PSR-520. Jest samoukiem. Swoją muzykę uznaje za szeroko pojętą muzykę elektroniczną w której można się dosłyszeć i trochę łagodnego el-popu, trochę szkoły berlińskiej, ambientu, czasem nawet elementy muzyki klasycznej. To jak dla mnie głównie ciekawe Melodic Electronic z dużym naciskiem na orkiestracje. Nic dziwnego skoro lubuje się w muzyce Griega i Bacha a z elektroników ceni JMJ i wczesnego Vangelisa.
Tomasz może się poszczycić skromnym dorobkiem wydarzeń artystycznych w jego życiu. Stąd za sukcesy uznaje już samo pojawienie się jego utworów w audycji Piotra „el_visa" Lenarta. Na żywo ładnie zaprezentował się w 2006 roku podczas drugiej edycji „Elektronicznego Woodstocku" w Kruszwicy a już wiadomo, że pojawi się tam także w roku 2007. Kojarzony był też z zespołem Endorphine ale w październiku 2006 ich drogi rozeszły się.
Inspiracją do albumu „Pejzaże" jak zdradza Nerious były wiszące w pokoju gościnnym jego domu obrazy z pejzażami, które Tomasz bardzo lubi. Zawsze pasjonowały go obrazy polskich łąk, jezior. „Niejednokrotnie je oglądam czy to w jakiś sklepach czy w Internecie czy właśnie u siebie w domu Poruszają mnie i uspokajają i tak powoli zrodziła się inspiracja"
Nad tą płytą pracował prawie rok, słychać wyraźnie, że zajmował się nią skrupulatniej bo jest rzeczywiście dobrze dopracowana. Na pytanie jak tworzy odpowiada: "Mam swoje stanowisko obok lewego głośnika a drugi jest na skraju pokoju i go nie słyszę...więc ostateczny miks robię na słuchawkach a później jeszcze leżąc na łóżku i wsłuchując się w muzę, bo na łóżku jest idealnie; po prostu w tym miejscu głośniki są rozstawione jak powinny. Tworzyć lubię najlepiej nocą i przy całkowitej ciemności. Ale przy „Pejzażach" było różnie; jeden utwór robiłem wcześnie rano, inny po 22, wszystko zależy od weny. Największą wenę miałem w czasie lata z przyczyn wiadomych, miałem pejzaże za oknem i kiedy chodziłem na spacery. Mieszkam na przedmieściu blisko lasu i to na pewno tez miało jakieś znaczenie tej a nie innej inspiracji w tym czasie". I tak każdy utwór przedstawia obraz mniej lub bardziej udany.
"Poranek nad strumykiem"; „inspiracją był strumyk, który znajduje się nieopodal mojego przedmieścia, mile ciepłe spokojne miejsce". Utwór otwiera szum potoku, dźwięk dzwoneczków, piękne fortepianowe intro i ulotne chórki czyli zestaw typowy dla stylistyki New Age. Rozwinięcie to oparta na fortepianie ładna melodia naśladująca rytmem wartki bieg wody w tymże strumyku przechodząca niespodziewanie w subtelności wyciszające dość niespodziewanie całość. Zamiast rozwinięcia o które aż się prosi, przechodzimy w utwór „Sekwana" przedstawiający obraz wodospadu, też rozpoczynający się jak typowe NA z relaksacyjnej półki tego nurtu w miłej, powabnej oprawie. Ale spokojną melodią opartą na ciepłej barwie syntezatora opanowuje wspaniała wstawka smyków zmieszana z brzmieniem kotła. Ten świetny zamysł aranżacyjny ulega wyciszeniu, słyszymy jeszcze harfę i wpadamy w przepiękną, ze zmysłowością zagraną melodię. Dodanie fletu oczarowuje słuchacza już kompletnie. Potem słyszymy delikatną syntezatorową linię świetnie korespondującą z budującymi niesamowity klimat orkiestracjami nadając całości wykwintnego smaku. A wszystko to zrodziło się w głowie nastolatka... Szczerze jestem tym kawałkiem oczarowany od pierwszego przesłuchu. Początek „Tańca kwiatów" czyli obrazu targanej wiatrem łąki, przypomina mocno fragmenty poprzedniej kompozycji ale po chwili mamy już zmianę i słyszymy ładne, bezpretensjonalne miłe dla ucha ME. Ową swoistą jednostajność brzmień wynikającą ze skromnego zasobu narzędzi do tworzenia muzyki, Nerious stara się w bardzo usilny sposób kamuflować, tworzy naprawdę znakomitą mozaikę różnorodnych melodii wyciskając jak najwięcej z tego co miał dostępne. Ciekawie autor wykorzystał imitację zdaję się klarnetu i ponownie zwracają uwagę interesujące smyczki. Co przykuwa moją uwagę mimo, że melodia jest zapętlona to Nerious świetnie ją wyposaża w dodatkowe atrakcje choćby namiastkę sekcji rytmicznej, powodując, że słuchacz nie ma prawa się nudzić. Ciepłe, pastelowe dźwięki wpływają pozytywnymi wibracjami na dobre samopoczucie. Utwór „Chmurowy puch" przedstawiający chmury oplatane promieniami słońca, rozpoczyna się ascetyczną nostalgią, po chwili słychać wyraźne odpłynięcie gdzieś w przestworza kosmos i ...znów odpływam w stworzonym przez niego pejzażu. Wprost wzorcowa konstrukcja el przeboju, do których Nerious ma duży talent. Zwiewne, przestrzenne pasaże układającą się w arcydzieło nastroju. Najdłuższy na krążku „Śpiew gór" sam autor uznaje za trochę nieudany ...ku memu zaskoczeniu. Rozpoczyna się jakby to był Konrad Kucz ale minimalizm wkrótce niweluje sekwencja i podane po raz kolejny orkiestracje wsparte brzmieniem perkusji, fletu i instrumentu wiodącego jakim jest fortepian. Zwraca uwagę ciekawe rozplanowanie utworu stworzonego na kształt piosenki z refrenem i zabiegi mające dźwiękiem przekazać nam, że rzecz dotyczy gór, choćby przez wiatr hulający gdzieś na grani. „Opuszczona dolina" ma naszej wyobraźni podsunąć obraz opuszczonych, starych, drewnianych, niezamieszkałych domków usadowionych na pięknej, zielonej dolinie. I taka jest też tapeta dźwiękowa, stateczna, prawie nostalgiczna dzięki wykorzystaniu chociażby brzmień gitary na które zachodzą syntetyczne dźwięki tworząc kolejną interesującą melodię. „Księżyc i morze" - promienie księżyca padają nocą na morze a ty sobie siedzisz samotnie na molo i rozmyślasz o życiu.
Chórek , subtelny fortepian i dźwięki syntezatora wielce nastrojowe, wyciszone nagle przeradzają się po fagotowym intro w piękną kaskadę - kolejny niesamowity utwór. Znowu zwraca uwagę wykorzystanie instrumentów sekcji dętej. „Samotne drzewo" -samotne spróchniałe, ale dostojne drzewo powoli umiera. Właściwie cały utwór to szlachetne brzmienie fortepianu prócz zestawu sampli rozpoczynających i kończących tą opowieść. „Zachód słońca nad Behdam" inspirowany jest obrazem przedstawiającym angielskie miasteczko Behdam pędzla John'a Constable'a a ukazujący zachód słońca nad tym miasteczkiem. Słychać odgłosy letniego zmierzchu, cykady, ptaki i lejący się podkład syntezatora naśladującego owo chowające się za horyzontem światło naszej gwiazdy. Mamy więc dziewięć pejzaży od poranka po zachód.
Nerious nie tai, że korzystał z gotowych ustawień barw niekiedy je trochę zmieniając bo uważa że można wtedy zrobić lepszy utwór. I rzeczywiście wyszło mu to.
Świetna romantyczno relaksacyjna muzyka. Na dzień dzisiejszy nie widzę dla Szymańskiego rywali w nurcie ME z dużą domieszką New Age i świetnie zainstalowanymi orkiestracjami. Tą płytą postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę - czy uda mu się ją przeskoczyć? Zobaczymy. Jakby co warto do niego napisać o ten tytuł: sierzant28@wp.pl (9.17/10)

1.Poranek nad strumykiem-2.12
2.Sekwana-4.33
3.Taniec kwiatów-4.41
4.Chmurowy puch-4.27
5.Śpiew gór-8.26
6.Opuszczona dolina-5.02
7.Księżyc i morze-5.54
8.Samotne drzewo-2.05
9.Zachód słońca nad Behdam (dedykacja dla malarza John'a Constable)-4.18

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 8


spawngamer

« powrót