muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Remote Spaces - Elektronicznie

Remote Spaces

Elektronicznie

rok wydania: 2000

Konrad Jakrzewski ( 1975) deklaruje się jako fan Tangerine Dream i Klausa Schulze. Lubi utwory ekspresyjne i dynamiczno-żywiołowe. Ma bogate doświadczenia z zespołami rockowymi a nawet death metalowymi. „Dla mnie el-muzyka to również odległa przestrzeń po której poruszamy się na pokładzie statku kosmicznego. tym statkiem jest muzyka, a przestrzenią moja wyobraźnia i fantazja. słuchając jej przywołuję oczami wyobraźni różne wydarzenia lub ciekawostki z mojego życia". Krzysztof „Horn" Rzeźnicki ( 1977) lubuje się w muzyce medytacyjnej, jazzowej, Bliskiego Wschodu stawiając na utwory spokojne, melancholijne. ulubieni wykonawcy: Vangelis, Tangerine Dream a doświadczenia poza el sięgają rocka i jazzu. „Słuchając el-muzyki zawsze zamykam oczy i w wyobraźni kreuję światy z moich marzeń. Nazwa zespołu w dużej mierze nawiązuje właśnie do tego (odległe przestrzenie)".
Panowie kiedyś mówili: „Rewelacją w tym zespole jest to, że tworzą go dwie bardzo różne osobowości. Sukces zawdzięczamy temu, że potrafiliśmy się zgrać. Wiele osób uważa, że dobrze udało nam się to wszystko powiązać". Rzeczywiście melanż ten był niesamowicie nośny, szkoda że „był"... To Krzysztof Horn jak przyznaje jest sprawcą rozpadu Remote. Spaces. Jego marzenie o wydaniu solowej płyty w klimatach Vangelisa ma ziścić się w 2007 roku dzięki krążkowi „City Jungle". Zobaczymy czy udźwignie ciężar sławy „Remotów"...
Album „Elektronicznie" to zapis występu jaki Remote. Spaces dali podczas festiwalu KOMP w Kwidzynie któremu dyrektorował Marek MRQS Szulen. Krzysztof opowiada: "Co do KOMPu. To była jak dotąd najlepiej dla nas zorganizowana impreza. Marek stanął na wysokości zadania i przez czas trwania imprezy mogliśmy poczuć się pierwszy raz jak prawdziwie gwiazdury. Zapewniony nocleg w bardzo dobrym hotelu + wyżywienie + zwrot kosztów dojazdów + spory napiwek. Ech, żyć nie umierać. Impreza odbyła się pobliżu kwidzyńskiego zamku. Obok była postawiona mała scena, na której wcześniej rozstawili się wszyscy muzycy: Marek Szulen, my, Kayanis i gwiazda wieczoru Komendarek. Mimo wielkich starań organizatorów było mało słuchaczy. Przybyła stara ekipa z listy Moo. Oraz wałęsało się trochę okolicznych mieszkańców. Być może to spowodowało, że następna edycja towarzyszyła Dniom Kwidzyna. Ludzi wtedy było masa, ale czy słuchali granej wtedy el muzyki?". Przedstawili tam znane z poprzednich płyt kawałki z tym, że w nowych arcyciekawych wersjach oraz premierowe numery zapowiadające trzecią studyjną płytę. Przyzwyczaili fanów do wydawania płyt rok po roku jednak po Elektronicznie nastąpiła dłuższa pauza. Horn wspomina: „Co do przyczyn, oj to wiele powodów. Przede wszystkim życiowych - praca, dom, kobiety. Następnie - materiał długo leżał u 3N'a. Samo tez załatwiane z Łukaszem Pawlakiem trwało długo - ma przecież własny cykl wydawniczy. Na przedłużenie miało tez wpływ, ze ja robilem dogrywki po otrzymaniu mastera. Mam na myśli np. płynne przejścia miedzy utworami, dodatkowe efekty, dogranie niektórych partii. To tez trwało wiele miesięcy. Nowe kawałki zapowiadały nową płytę i miały się znaleźć na Silosie, ale na 2-płytowym. Bo rozważaliśmy wersje 2-płytową (lub ewentualnie puszczenie za jakiś czas jako nową płytę materiału, który się ostał). Materiału było sporo ale z tego co pamiętam to Łukasz Pawlak nie chciał aż dwóch krążków. (pewnie się obawiał, że to el classic). „Lato w Mieście" i Remover miały właśnie zostać wydane na tej drugiej płycie. Mamy zarejestrowane wersje studyjne, obrobione jak zwykle przez 3N'a. Ale na razie leży to w szufladzie. Nie wiem czy kiedykolwiek ujrzy to światło dzienne.( Część można poznać na bootlegu DVD MOOszelka 2001) Muzyka powstała tak jak poprzednio. Osobno, a jakiś czas przed koncertem wspólne próby i opracowywanie muzyki. Sprzęt mieliśmy praktycznie ciągle ten sam. Może stąd też się bierze nasze charakterystyczne brzmienie, jak to inni piszą. Nie było nas stać na nowe instrumenty, więc dłubaliśmy w tych co były, tworząc przy tym dużą ilość własnych brzmień. Ograniczenia więc narzucały siłą rzeczy kreatywność. Co do samej muzyki. Nawalił realizator i to co dostaliśmy po koncercie było tragiczne. Niska jakość, dużo szumów. Nie wiem jak on to nagrywał. Na szczęście Jerzy"3N" Kapała okazał się jak zwykle czarodziejem i wyciągnął z tego co najlepsze się dało. Inna wpadka techniczna. Z komputerowego sekwencera przed każdym kawałkiem szła do instrumentów tzw. porcja SysEx'ow, System Exclusive, czyli komunikatów zawierających informacje o brzmieniach, efektach. W rozpoczynającym koncert utworze Lato w Mieście nastąpił jakiś błąd podczas ładowania i złe załadowały się efekty w instrumentach. Słychać to w postaci podwójnego echa. W powtórce na końcu koncertu kawałek brzmi już tak jak powinien. Generalnie w ten sposób właśnie graliśmy na koncertach. Układaliśmy kawałki tak, żeby szły na przemian raz z Konrada raz mojego komputera. Pomiędzy utworami puszczaliśmy wcześniej nagrane sample, po to tylko żeby mieć czas ustawić wszystko przed następnym utworem. W ten sposób zachowywaliśmy ciągłość muzyki".
Płytę rozpoczyna konferasjerka a potem.... "Wydaje mi się, ze nazwa Lato w Mieście wzięła się od tego, że grając w moim pokoju, w lato, mieliśmy otwarte okna. I cały ten skwar, odgłosy ludzi, zwierząt, itd. towarzyszyły nam w nagraniach. Ten kawałek bardzo nam pasował właśnie do tego, stąd proste skojarzenia i nazwa - Lato w Mieście".
Ten kawałek to arcydzieło. Kropka.
Polaris jest skrócony a Południk 15 wydłużony co prawda nieznacznie ale zawsze względem wersji studyjnych. Pisałem: „Kawałek Polaris tu ukłon w stronę TD. Utwór otwiera zestaw efektów, które mogą sugerować że to utwór kręgu muzyki eksperymentalnej ale wpadająca w ucho, zapętlona sekwencja na tle której, w spokojnym rytmie odsłania się powoli linia melodyczna tej kompozycji zmienia konwencję utworu. Oszczędność połączona z ascetycznym, intymnym klimatem to wizytówka, rozpoznawalna cecha muzyki Remote Spaces. Po połowie utworu jako trzeci składnik dochodzi improwizujący flet wibrujący w drgających konwulsjach, wycisza się podkład, flet pozostaje jedynym przekaźnikiem dźwięków a zakończenie to industrialne zimne odgłosy". W wersji koncertowej pulsacja ma jakby mniej surowe, wygładzone brzmienie, wstęp jest też bardziej przystępny, dodano parę ciekawych ozdobników. Wyrzucono flet zastępując go syntezatorową barwą bardzo go przypominającą i dodano bardzo zmysłowy kobiecy głos (Joanna Jakrzewska) czytający dane poszczególnych planet układu słonecznego a w końcu fragment prozy Lema zapowiadając zarazem Południk 15. Przy Alphie pisałem - „Południk 15" świetnie wieńczy krążek. Nostalgiczny, na swój sposób dotknięty romantycznym smutkiem w fenomenalny sposób ukazuje kunszt grupy w budowaniu doskonałych kompozycji. Interesująco zaznaczony rytm, instrumenty rozplanowane w świetny sposób w odpowiednich miejscach i niewielka, ale bardzo smaczna ilość syntetycznych dodatków". Tutaj mamy kosmetyczne zmiany, trochę inne sample w tle i jakby bardziej dynamicznie wchodzące perkusacje przez co utwór nabiera większego rozmachu. Dziwne odgłosy kończące kompozycję w wersji studyjnej przerzucono do Spiral /Złotych miast.
Z pisków, szumów, szmerów wyłania się główna osnowa linii melodycznej. Przy płycie Spirale pisałem: Wprowadzenie to „przeczyszczanie" kanałów stereo zestawem syntetycznych świergotów za których wyłania się mila dla ucha sekwencja, dołącza do niej pomruk basu, po chwili powabna, przeciągła linia z syntezatora, następnie odlegle uderzenia bębna i wreszcie parę taktów z górnego rejestru. Wszystko bardzo precyzyjnie rozplanowane tak aby kawałek mimo ze zbudowany z elementów powtarzających się przez całość nie brzmiał monotonnie. Rozkładając to na czynniki pierwsze można rzec, że nie ma tu jakiejś wyszukanej maestrii aranżacyjnej ale właśnie owa prostota ma oznaki genialności". Spirale mamy prawie w całości zaś Złote miasta w niewielkiej ale jakże powabnej krótkiej impresji.
Cubic został wydłużony o półtorej minuty względem wersji z Alphy. „Cubic" to marszowy rytm i fortepian kreujący napiętą atmosferę z dawką adrenaliny. Podniosły nastrój ponownie wytworzony minimalistycznymi środkami, przez dodanie perkusji nabiera nowego, uniwersalnego znaczenia rozbudowując przestrzeń utworu zaś dodanie fletu konwersującego z fortepianem dodaje całości lekkości". Tu słychać, że fortepianowe wstawki za które dostało się chłopakom od samego Kordowicza jako za zbyt kanciate tu brzmią bardziej zwiewnie od strony gry.
Subtelności z Little Sadness przesunięto na delikatne brzmienia przypominające wibrafon. Te brzmienia od 2.50 z dodanym zestawem dzwonków, odgłosów przyrody sięgają gdzieś do tradycji muzyki relaksacyjnej i początków drogi Vangelisa z spod znaku Apokalipsy Zwierząt. To druga partia tego łączonego utworu nazwana Ghost dość ulotna przez swój krótki czas i tworząca wstęp do Removera. Krzysztof: „Ghost nagrałem po obejrzeniu anime Ghost In The Shell. Bardzo spodobała mi się muzyka w tym filmie i ta miniatura jest tego efektem".

"Nowe kawałki powstały na koncert w Kwidzynie. I każdy w sumie powstał pod wpływem silnej inspiracji inną muzyką. Lato i Remover to TD". Remover. Wolny, stonowany rytm, kręcenie gałami i nastrojowa, zwiewna melodia wsparta ciekawym wpleceniem chóru madrygalistów. Utwór spowalnia do pojedynczych dźwięków by wykwitnąć znowu w feerii odgłosów. Wielce nastrojowe, przeurocze zabawy instrumentami mające iluminacyjny wymiar dotykania czegoś nieskończenie miłego dla ucha w stylu minimal music pierwszych dokonań Vangelisa.

Stars odarto z przydługiego wstępu w jaki był obdarzony na Spiralach. Dzięki temu wydobyto jedynie prześwietną melodię opartą na kosmicznym manichejskim wirowaniu wszechświata ukazującego swą urodę w obiektywie teleskopu. To fenomenalna opowieść o pięknie wypływającym z potęgi wszechświata.
Zespół cały czas pracował nad swą muzyką co słychać choćby na bootlegach CD i DVD z koszalińskiej MOOszelki 2001 gdzie np. Lato w Mieście pojawia się w nowej odsłonie ( lejące się kaskadowo dźwięki jako dodany ciekawy ozdobnik, oryginalna improwizacja pod koniec). Tak przy okazji - warto sięgnąć po to wydawnictwo zrealizowane z taśm Roberta „Video.Maniaka" Pitaka, który dokumentował Mooszelkę 2001. Panowie wspominali:" Po zakupie pierwszych syntezatorów, fascynacja ich edycją pochłonęła nas do tego stopnia, że zaczęliśmy czytać fachowe pisma zbierać informacje, "podsłuchiwać rozmowy" różny ludzi z "branży". Wszystko po to, aby zrozumieć tajniki budowy i tworzenia barw, oraz dźwięków przy pomocy syntezatora. To było fascynujące, kiedy stworzyło się nową barwę. Nie ma co ukrywać, że obok wiedzy na temat syntezy, bardzo ważna jest znajomość pracy z dźwiękiem i nad dźwiękiem. jego miksowanie, poddawanie różnym zabiegom technicznym i wreszcie uzyskanie tego zasadniczego "wyglądu". To trudna sztuka, której trzeba się uczyć przez lata, ale która pozwala też na wiele eksperymentów z różnym skutkiem. Lubimy eksperymentować, szukać czegoś nowego, zaskakującego. Bardzo ważna jest dla nas forma, sposób przekazu utworu. Nie gramy wesoło i skocznie, gramy tak jak to czujemy i tak jak przez lata odbieraliśmy twórczość największych elektroników. Oni docierali do nas poprzez melancholię, zadumanie, aż po narastające napięcie, stopniowanie odbioru i totalny odjazd połączony z czadem". I to właśnie stanowi o istocie sukcesu Remote.Spaces gdzie panowie pozostając cały czas oryginalnymi w swym niepowtarzalnym stylu wciąż udoskonalali swój warsztat i muzykę.
Ta płyta z fenomenalnie zmienionymi aranżacjami znanych utworów oraz kawałkami premierowymi wywindowała Remote. Spaces na pierwsze miejsce i wierzcie mi że zasłużenie...Świetna rzecz, obowiązkowa dla półki z płytami każdego szanującego się el maniaka.
Mimochodem słowa wypowiedziane przez Konrada na koniec brzmią jak memento dla całego zestawienia TOP 30 polskiej el muzyki: „Dzięki, naprawdę dzięki, jesteście wspaniali. Jednak w Polsce są jeszcze fani muzyki elektronicznej. To bardzo dobrze. Dziękujemy wam bardzo...." (10.13/10)
Materiał nagrano podczas Kwidzyńskie Obserwatorium Muzycznych Poszukiwań KOMP 2000(12.08.2000)

Premastering Marek „mRqS" Szulen
Mastering Jerzy „3N" Kapała
Projekt okładki Maciej „Juma" Gozdek, Piotr „Millenium" Sułkowski

1. Zapowiedź 0.36
2. Lato w mieście -7.24
3. Polaris -10.02
4. Południk 15 - 5.56
5. Spirale/Złote miasta (piano version) -7.24
6. Cubic-7.43
7. Little Sadness/Ghost- 5.07
8. Remover- 7.23
9. Podziękowania -1.24
10. Stars -4.47
11. ..ładują się sysex'y-1.59
12. Lato w mieście (reprise)-7.46

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 1


spawngamer

« powrót