muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Kitaro - KI

Kitaro

KI

rok wydania: 1981

Takeshi Kato, prezes Korga wspomina, że gdy wyprodukowali pierwsze masowo sprzedawane syntezatory Mini Korga 700 i 800DV, Kitaro przyjeżdżał prawie codziennie, zdezelowanym samochodem, żebrząc o te syntezatory. Dostał je w końcu i jakie było zdziwienie Kato gdy wkrótce zobaczył go w TV grającego tematy z „Silk Road". Okazało się., że te dźwięki wydobywał z syntezatorów Korga. Nawet gdy stał się słynny był zawsze wdzięczny za to dawne wsparcie i wielokrotnie spotykał się z Kato przynosząc zawsze jakiś podarek. Natura Kitaro ponoć nie zmieniła się i nadal pozostaje skromnym, miłym człowiekiem mimo zarobków i popularności. Cóż, Kitaro to po japońsku „bardzo szczęśliwy człowiek"

Ki to abstrakcyjne japońskie słowo oznaczające ducha pochodzącego od przyrody. Ta praca mistrzowsko osadzona jest w charakterystycznych niuansach jego brzmienia. Oryginalnie wydana w 1981 przez Geffen Records zremasterowana cyfrowo została w 1996. Kolejna pozycja z okresu przed amerykańskiego (czyli sprzed 1986 roku). Wcześniejsze albumy z tamtych lat dostały angielskie nazwy ale Ki się uchował i nadal jest Ki. Zadziwiające że w okresie gdy inni twórcy przerzucili się na cyfrowe zabawki Kitaro nadal rzeżbił dźwięki z analogowego instrumentarium ciągle używając choćby Mellotron. Jednak na tej płycie przede wszystkim dominuje Mini Moog w tle z na ówczesne czasy najnowszymi polifonicznymi syntezatorami takimi jak Prophet 5.  Muzyka nasuwa skojarzenia z typowym japońskim ogrodem z wiśnią oblaną kwiatami, połyskującą tajemniczo w świetle papierowych latarń.
Płytę otwiera dźwięk dzwoneczków shakuhachi i poszum wiatru -w końcu dochodzą przejmujące dźwięki z syntezatora -muzyka brzmi jak bajkowa kreacja szczęścia i spokoju, wyciszenia i odnalezienia wewnętrznej,duchowej równowagi...w tym utworze nastrój tworzy głównie dźwięk japońskiego instrumentu biwa ( brzmi jak sithra) i przenikliwe dźwięki z syntezatorów. Przechodzi w kolejną barwą ferię dźwięków w „Stream Of Being" -kolejna wyciszająca gniew, negatywne emocje melodia. "Kaleidoscope" to podróż w przestrzenie kosmosu - rozbłyski gwiazd wykreowane z syntezatora na tle przytłumionych mellotronowych chórów. W drugiej części utwór nabiera tempa i tworzy obraz wirującego wszechświata. „Oasis" to powtórka tematu z płyty pod tym samym tytułem. Jest krótsza i inaczej zaaranżowana. Trudno dociec dlaczego Kitaro zdecydował się na tej płycie zawierającej premierowe utwory dać ten utwór ponownie -być może był wyczerpany po morderczym maratonie tworzenia muzyki do „Silk Road" i zbrakło mu pomysłów? Z drugiej zaś strony mógł płytę skrócić ...a może to sygnał że należy tą płytę traktować jako dyptyk z „Oasis"? No cóż nie wiadomo. „Sun" to senny szum fal morza na tle którego snuje się nostalgiczna melodia. Kolejna kosmiczna podróż do nieodgadnionych przestrzeni. „Endless Water" subtelne dźwięki wsparte pomrukiem basu. „Tree" przynosi zaś melodię na 12 strunową gitarę z tłem z syntezatora i mandoliny. Dźwięk gitary mocno kojarzy się z Pink Floyd- zespół, który mocno rzutował na muzykę Far East Family Band. Finałowe „Clouds In The Sky" nasuwają podobne skojarzenia tylko tym razem przez użycie także perkusji i brzmienie wczesnego PF z czasów „Atom Heart Mother". Cały utwór gdyby nie typowe dla Kitaro ozdobniki można by przypisać Watersowi i spółce!
Jak wiadomo każdy gatunek przeplata się z wpływami od innych twórców - jeśli posłuchać „Ki" to Kitaro równie dobrze może być słuchany przez zwolenników prog rocka. (9.61/10)

1. Revelation 6:58
2. Stream Of Being 4:08
3. Kaleidoscope 6:21
4. Oasis 5:13
5. Sun 4:54
6. Endless Water 3:46
7. Tree 3:51
8. Cloud 8:29




spawngamer

« powrót